WARTOŚCI I TRADYCJE


W życiu naszego domu kierujemy się utrwalanymi przez lata wartościami, których uczymy każdej nowo przybyłej osoby. Podstawą jest szacunek – do siebie i do innych, a także do zwierząt, które w Nowolipsku otaczamy opieką. Nie narzucamy nikomu światopoglądu. Każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie jeśli tylko nie atakuje innych. Zgadzamy się ze stwierdzeniem, że „wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka”. Nie przyzwalamy na agresję w żadnej formie. Nowolipsk to dom dla wszystkich przebywających tu osób – niezależnie od poglądów, płci, orientacji seksualnej, pochodzenia – a w domu każdy powinien czuć się bezpiecznie. Następna wartość, którą wyznajemy, to uczciwość wobec siebie i innych. Bez niej niemożliwe jest skuteczne trzeźwienie. Odkłamanie spojrzenia na lata życia w nałogu to początek drogi w terapii. Nie da się zaakceptować siebie, ze wszystkimi swoimi wadami i zaletami, ściemniając, zakłamując prawdziwy obraz.


Nie możemy też zapominać, o traktowaniu miejsca w którym odbywamy terapię jak domu i kultywowaniu wartości kojarzonych z ogniskiem domowym: gościnności, życzliwości, wspierania się wzajemnie. MONAR w Nowolipsku to nie szpital. To miejsce tworzone przez społeczność je zamieszkującą, społeczność ludzi, którzy chcą wyjść z uzależnienia i rozpocząć nowe, lepsze życie. To dom, o który dbają wszyscy w nim przebywający podczas całego pobytu. Gdy coś się psuje – naprawiamy to. Gdy czegoś brakuje – tworzymy to. Jesteśmy wrażliwi na swoje problemy. Gości przyjmujemy z otwartymi rękami. Naukę szacunku zaczynamy od szanowania miejsca, w którym żyjemy. Tradycje naszego domu są czymś stałym, niezmiennym, co kultywowane przechodzi z rąk do rąk, z „turnusu” na „turnus”, z pokolenia na pokolenie. Jesteśmy z nich bardzo dumni. 


Pierwszą i najważniejszą jest Nowolipska gościnność. Niepowtarzalny klimat tego miejsca polega na tym, że ludzie czują się tu jak u siebie w domu. W Nowolipsku czas płynie swoim własnym, szczególnym rytmem. Leniwie i majestatycznie przemieszczają się po okolicy albo wylegują w słońcu koty najróżniejszych ras i maści. One także są jednym z symboli i tradycji tego miejsca. One były tu od zawsze. Są tak samo ważne jak ludzie i nikt nie ma prawa ich krzywdzić. Dla każdego, kto zawita w nasze progi znajdzie się miejsce do spania i pajda chleba z domowym smalcem, kolejną tradycją tego domu. W ciężkich czasach komuny, kiedy nie bardzo było czym poczęstować przyjezdnych smalec był tym, co zawsze być musiało na Nowolipskim stole. W robieniu tegoż doszliśmy do perfekcji. Najważniejsze wydarzenia z życia ośrodka uwieczniamy na zdjęciach, które później w drewnianych ramkach własnej roboty wieszamy na ścianach. Są jak archiwum, czymś na kształt pamięci, zamkniętej w formie obrazów. Gdy ktoś z naszych koleżanek lub kolegów kończy leczenie, to podczas rocznicy naszego domu wyprawiamy im uroczyste zakończenie, podczas którego są pasowani Mieczem Kotana przez liderkę na neofitów. Odciskają oni w betonowych formach swoje dłonie i podpisują je, abyśmy następnie mogli obłożyć nimi aleję wjazdową. Osoby te otrzymują również ręcznie malowane, na wzór średniowiecznych edyktów, glejty. Następnie wieszają na reprezentacyjnej sali kominkowej ramki ze swoją podobizną, tak aby osoby leczące się miały ich za wzór. Osoby zmieniające status z nowicjusza na domownika wieszają pod sufitem na sali terapii własnoręcznie wykonane przeróżnymi technikami z dziwnych materiałów – ptaki. Czasami przypominają one te występujące w przyrodzie, ale czasami są to twory zgoła surrealistyczne. Jest to typowa Nowolipska tradycja, którą kultywujemy z pietyzmem.


Na święta Wielkanocne i Bożonarodzeniowe wysyłamy zaprzyjaźnionym ośrodkom
własnoręcznie wykonane kartki świąteczne. Również sami projektujemy i wykonujemy
zaproszenia na rocznicę naszego Domu.


Kolejną tradycją, która się narodziła w naszym ośrodku jest wręczanie Mieczy Kotana znanym i zasłużonym dla społeczeństwa osobom. Obecnie miecze te przyznaje kapituła złożona z liderów różnych ośrodków monarowskich, jednakże nie należy zapominać, iż pomysłodawcami tej idei są Adam i Bogusia Bączkowscy, dlatego też zawsze głównym wręczającym Miecz Kotana jest Adam Bączkowski. W ścisłym związku z tą tradycją narodziła się, po wręczeniu Mieczy Kotana na festiwalu im. Ryśka Riedla głównemu organizatorowi tegoż festiwalu – Adamowi Antosiewiczowi, a także zespołowi Perfect nowa tradycja współorganizowania z ramienia Stowarzyszenia Monar rzeczonego wyżej festiwalu.


Następną tradycją wyróżniającą nasz ośrodek spośród innych jest branie czynnego udziału we wszelkiego rodzaju uroczystościach, zawodach i imprezach organizowanych przez inne monarowskie społeczności. Jesteśmy obecni na większości rocznic zaprzyjaźnionych z nami ośrodków. Członkowie naszej społeczności są od początku jego powołania aktywnymi uczestnikami parlamentu monarowskiego. Byliśmy obecni na wszystkich monarowiskach, zresztą sami niejednokrotnie organizowaliśmy tego typu imprezy na naszym terenie. 


W okresie zimowym, kiedy za oknami prószy śnieg i jest ziąb niesamowity, mamy zwyczaj spotykać się przy dźwiękach gitary na sali kominkowej, gdzie w kominku wesoło skwierczą radośnie palące się suche polana i promieniują ożywczym ciepłem na siedzących wokół niego i opowiadających jak minął dzień ludzi.


Tradycyjnie pod koniec miesiąca wyprawiamy urodziny wszystkim jubilatom z całego miesiąca podczas których każdy jubilat przedstawia swoje trzy życzenia. Tradycyjnie wręczamy również kończącym leczenie ramki z wydrukowanymi najtrafniejszymi ostatnimi informacjami.